Mówimy bez krtani




Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Kazimierz

Strony: [1]
1
Dyskusja ogólna / Gdzie kupić???
« dnia: Marca 21, 2014, 21:24:54 »
Może macie stronkę na ktorej niedrogo kupię podklady do rurki, takie z dziórką i nacięciem. Bylam już w trzech sklepach medycznych i nie mogą dostać, nawet w hurtowni. Miałam nawet problem ze szczoteczkami, ale na szczęście dziś dostałam w jednej z aptek. Ale może przez internet da się kupić???

2
Dyskusja ogólna / Odp: Pomocy!!!
« dnia: Marca 19, 2014, 15:52:04 »
Dziękuję za słowa otuchy... Ale jak nawet rozmawiam z tatą, to widzę jak on bardzo się martwi, nawet o takie głupoty jak wlosy czy kto mu pomoże w przemywaniu stomy, ja go wciąż pocieszam i mowie że to nie ważne, wlosy odrosną, apetyt wróci, a stomę sam się nauczy myć, a pozatym tam będzie opieka medyczna i jak nie da rady to ktoś mu pomoże... Ale on mi mówi że nie da się nie myśleć i łzy same do oczu napływają... Staram się bardzo go wspierać, tym bardziej teraz, kiedy widzę jak on bardzo się boi... Ja sama sobie tłumaczę a później tłumaczę jemu... Niestety wyboru nie ma i trzeba wziąść się w garść i zebrać siły... Wiem że każdy przypadek jest inny, ale przy tej chotobie nie da się nie myśleć, a do tego jeszcze wokół same nieszczęścia i to może czlowiek jak go samego nie dotyczylo to tak nie brał wszystkiego do siebie. Brat mojego taty dwa lata temu zmarl na raka przełyku i on wie jak on się męczyl, teraz to wszystko wraca... Choć byś tego nie chcial... Do tego wujek  żony mojego brata dobrze znajomy umiera też na raka... WSZĘDZIE SMIERĆ!!! Nadzieja jest zawsze, ale ani ja ani tata nie jesteśmy mali i wiemy że będzie ciężko, raz lepiej, raz gorzej, ale będę go wspierać, on wie że ma nas i jeszcze go potrzebujemy... Wiem,że troszkę smędzę, ale na razie tak czuję... Jest mi ciężko, mama płacze a on mowi że to on umiera a po co ona płacze??? Wiem i widzę na codzień jak bardzo go to dobiło. Po opercji zaczą już powracać do siebie, zaczą pracowac i żyć od początku i teraz znowu wszysto sie wali! A miało być tak "pięknie". Teraz przez ładnych kilka miesięcy będzie walka, na którą nie wiem czy mam siłę??? Ale muszę ją znaleźć.... DLA TATY...

3
Dyskusja ogólna / Odp: Pomocy!!!
« dnia: Marca 18, 2014, 20:15:32 »
Dziękuję za odpowiedź. Myślałam że troszkę więcej osob to przechodziło. Wiem że każdy inaczej reaguje na terapię ale tak w przybliżeniu jak wygląda i jakie jest samopoczucie. Tata prosił mnie abym was zapytała... To pytam... Będziemy walczyć do końca! Albo zabije go rak albo chemia??? Wybór nijaki... Widzę jak tata się powoli poddaje... Nie wiem czy starczy mu sił do tej wojny??? Bitwa wygrana, ale wojna wciąż trwa...

4
Dyskusja ogólna / Pomocy!!!
« dnia: Marca 18, 2014, 06:55:55 »
Byliśmy z tatą wczoraj na kontroli u laryngologa, z raną pooperacyjną  jest super ładnie się goi. Ale mamy kolejny problem. Zostaliśmy skierowani do onkologa i tam dowiedzieliśmy się iż potrzebne będą naświetlania i do tego jeszcze chemioterapia... Tata się zalamał... Prosi was o pomoc... Prosimy... Jeżeli ktoś przechodził radio- chemio terapię niech napissze nam, jak to przebiega i na czym polega... Jakie są skutki uboczne, czy to jest tak straszne jak opisują? Błagamy o pomoc. Tata nie jest mały i doskonale rozumie z czym wiąże się ta terapia, on się zalamał bo kilka lat temu brat mamy nie przetrzymal naświetlań i zmarł... On też nie wiem czy wytrzyma sześć tygodni... Tak bardzo się boję... Wiem ,że on też bardzo się boi. 9 kwietnia mamy się stawić na oddział... Pozdrawiamy razem z tatą...

5
Dyskusja ogólna / Odp: Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 12, 2014, 21:03:30 »
A tak odnośnie psychologa... Tata prosił o konsultację jeszcze w szpitalu, i przyszła pani psychlog na 3 min. napisała mu kilka recept z psychotropami, po ktorych zapewne stracilby poczucie rzeczywistości i na tym pomoc psychologa się zakończyła... Bez obrazy dla innych psychologów. Myślę, że czasami najbliżsi są najlepszym lekarstwem. Ostatnio tata napisał mi karteczkę ze slowami:" Dziękuje... Cieszę sie że cię mam." potem oboje się popłakliśmy... Ale za tę chwilę dziękuję Bogu... Wiem, że robię dobrze... A przynajmniej staram się jak mogę...

6
Dyskusja ogólna / Odp: Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 12, 2014, 20:32:53 »
Dziękuję za odpowiedzi i słowa otuchy. Ja na ogół jestem osobą pogodną i wesołą, ale zgodzę się z Mundkiem, ja czuję że się wypalam, za dużo osób muszę pocieszyć, a czasem sama potrzebuję słów otuchy, za te słowa bardzo wam dziękuję. Tata czuje się lepiej, nawet dzisiaj przywiozłam go do jego sklepiku i troszkę popracował. Poradził sobie super, z czego bardzo się cieszę. Ale wczoraj dzowiedziałam się że pozostały nacieki i potrzebne będą naświetlania, a wiem że tata bardzo się ich obawia. My z resztą też... Jeszcze mu nie mowiłam i chyba zaczekam aż lekarz mu powie na kontroli w poniedzialek. Nie chcę aby martwił się za wczasu, bo widzę jak zaczyna odżywać i powracać do życia, boję się,że on na nowo się załamie. Proszę napiszcie mi jak przebiegaja i na czym polegają te naświetlania i jakie są skutki uboczne???

7
Dyskusja ogólna / Odp: Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 09, 2014, 21:28:40 »
Ja nie czuję litości, tylko ogromny żal, a z drugiej strony dziękuję Bogu że może jeszcze kilka lat... Te moje troski przeżywam w samotności, a od wczoraj podzieliłam się z państwem. Dziękuję za słowa otuchy, ja to wszystko powtarzam tacie, no i mamie, bo i ją od samego początku wspieram i tłumaczę. Ja dużo czytam i przed operacją dużo czytałam, oczywiście takich rzeczy pozytywnych,że można nauczyć się mowy i że to nie koniec życia i tak dalej i dalej... Wiem że tata jak poradzi sobie psychicznie to i fizycznie da sobie radę. Ale to ja mam czasami wrażenie że już nie mam siły się uśmiechać, do taty, mamy, ludzi na ulicy, czasami ten mój przyklejony uśmiech aż boli!!! Przepraszam za moje zwierzenia... Ale cieszę się iż jest ktoś z kim mogę się nimi podzielić. Dziękuję!!!

8
Dyskusja ogólna / Odp: Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 09, 2014, 17:50:33 »
dziękuję panu bardzo za slowaotuchy. Tata jest już w domu. Najbardziej martwi się tym, żeby mu się korki nie robiły i żeby się nie udusić. Mamy w domu inchalator i nawilżacz. Ale gdyby jeszcze mi ktoś poradził gdzie zaopatrywać się w te rożne żeczy jak opatrunki, rurki, a nawet czytałam że jest coś takiego jak" sztuczny nos", tzn takie filtry które się zakłada, czy to wogóle zdaje egzamin i czy jest sens kupować takie różne rzeczy. Czy szukać w aptece, czy w internecie??? Proszę o pomoc.

9
Dyskusja ogólna / Odp: Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 09, 2014, 09:32:43 »
Dziękuję za odpowiedź. Pana słowa są pocieszające. Ja przy tacie staram się zachować pogodę ducha, pomimo że mi ciężko. Tłumaczę  mu że wszystko się ułoży, że ma nas, nie jest sam. My jesteśmy z Bociek, to 60 km od Białegostoku. Już umówiłam go do logopedy w Białymstoku. Boję się tylko żeby on tylko chciał się uczyć mowy, żeby się nie poddał! Zalogowałam się i mam nadzieję że z czsem on sam zacznie na tej stronca pisać z Państwem. Ja mam na imię Barbara, mam 33 lata i jestem najmłodszą córką, mam jeszcze dwujkę rodzeństwa o 13 i 14 lat starszego ode mnie. Być może to że jestem najmłodsza powoduje, że jestem bardzo związana z tatą. Staram się myśleć pozytywnie. Tata ma mały sklep żelazny i on już polożył krzyżyk na interes, ale ja mu tłumaczę że jeszcze nie wszystko stracone, ze z pomocą jakoś wszystko się ułoży... Do tego jednak trzeba czasu...

10
Dyskusja ogólna / Tak mi ciężko...
« dnia: Marca 08, 2014, 23:18:40 »
Jestem córką Karzimierza i właśnie w poniedziałek mija dwa tygodnie po operacji. Jest to już jego trzecie operacja, pierwsza była 5 lat temu, częściowo usunięta krtań, później było skrucenie tchawicy, a teraz ma już całkowicie wyciętą krtań, ponieważ nowotwor dał znać o sobie. Jutro odbieramy tatę ze szpitala i powiem prawdę iż jestem przerażona. Tata 5 lat temu kiedy dowiedzil się iż to właśnie nowotwór bardzo się załamał. Teraz z kolei byl już pogodzony z losem, bo innego wyjścia nie bylo. Ja bardzo chciałabym żeby tata nauczył się mówić, ale nie wiem jak on do tego podejdzie. Teraz się uśmiecha, ale ja wiem jak mu ciężko... To jest taki niemy krzyk, ktory rozdziera mi serce. Pomimo iż ma 69 lat . A ja jestem dorosla i mam swoją wspaniałą rodzinę, strasznie to przeżywam, bardzo ranią mnie słowa kiedy ktoś mówi że on jest stary! A czy to znaczy że polożyć się i umrzeć!!! Tata mieszka z mamą w tej samej miejscowości, ale mama nie jest sprawna ruchowo, ma problam z chodzeniem, wiem że cała opieka nad tatą spadnie na mnie, a ja jestem przerażona i nie wiem jak przygotować sie na jego powrót do domu. Mniejsza o mieszkanie i sprawy techniczne, ja nie wiem co powiedzieć żeby mu przykrości nie sprawić, jak się zachować??? Nie wiem co w nim teraz siedz i najbardziej obawiam się tego aby się nie załamał, chciał uczyć się mówić. Ale on mi pisze że teraz nie jest już czlowiekim, to serce mi pęka. Tak bardzo bym chciala wiedzieć co on czuje...

Strony: [1]
Copyright © Mówimy bez krtani