Myślę , że każdy kto został doświadczony przez życie, bez względu na to z jakiego powodu, miota się wśród pytań i wątpliwości, co by było gdyby....... Jest to bardzo ludzkie, ale jednocześnie prowadzi do nikąd. No może nie do nikąd, bo czasami do głębokiej depresji. Wiem , że to trudne, ale życie należy przyjmować takie , jakie ono jest, to bardzo ułatwia samoakceptację. Oczywiście nie namawiam nikogo do rezygnacji z walki , w tym przypadku o zdrowie, ale jeżeli dochodzi się do stanu wyleczenia z choroby, to bez sensu jest rozpamiętywanie, co by było gdyby zastosowali innego rodzaju terapię. Jeżeli nie mieliśmy wpływu decydującego o tym, należy się cieszyć z tego że żyjemy, że dajemy sobie radę, że otrzymujemy pomoc i wsparcie od innych, a w konsekwencji w przyszłości czerpiąc z własnych doświadczeń, dajemy to innym potrzebującym. Każdy zyskany dzień, po operacji jest darem i należy się nim cieszyć i tą radością dzielić się z innymi. Wybaczcie , że pozwoliłem sobie na odrobinę filozofowania, ale ja tak myślę i tak robię. P.s. A tak na marginesie, to od pierwszej operacji, częściowej amputacji krtani, tzw.chemilaryngektomii, przeżyłem 13 lat, bez tracheotomii i mówiąc z jedną struną głosową, a znam przypadek, gdzie od pierwszej częściówki do laryngektomii całkowitej minęo ponad 20 lat. Więc nawet , ta dziewiętnastowieczna metoda, daje całkiem dobre efekty.