Pięć lat temu, jechaliśmy z Emilką do Mrzeżyna, po głos i mowę, które tam właśnie odzyskałem. Teraz była to podróż sentymentalna, a jednocześnie spotkanie z ludźmi których znałem słabo albo wcale, ale również spotkanie ze "starymi", znanymi od kilku lat przyjaciółmi.
Mrzeżyno, sympatyczne jak przed laty, ośrodek pięknie położony na dużym obszarze, z własnym odkrytym basenikiem ( 10x5 m) i wszech obecną zielenią, pozwalał na wyciszenie i odpoczynek. A prawie za płotem "LAGUNA" ze swoim kompleksem krytych basenów i kręgielnią. Emilka w ciągu 13 dni pobytu, była na basenie 10 razy, za każdym, przepływała 1000 m , ja natomiast pluskałem się w baseniku przy ośrodku, kilka razy popływałem pod wodą, ale woda była tak mocno chlorowana, że dałem sobie spokój, bo po wypłynięciu, chlor powodował niemiłe pieczenie w tchawicy. Jednak na Rodos, dezynfekowali wodę innym , nie tak agresywnym środkiem.
Jak to na turnusach bywa, osoby niemówiące, intensywnie uczyły się mowy, a pozostali odpoczywali na plaży a wieczorami spotykaliśmy się na imprezach integracyjnych. Grupa była zżyta, ponieważ większość, to ludzie spotykający się od lat na turnusach organizowanych przez Mazowieckie Stowarzyszenie, nowych osób było niewiele, ale zostaliśmy bardzo sympatycznie przyjęci i zaakceptowani ( w czym duża zasługa organizatora Czarka, któremu jeszcze raz tą drogą serdecznie dziękuję!!!!!!).
Reasumując, polecam wszystkim wyjazdy na turnusy, bez względu na to kto go
organizuje, bo przebywanie wśród osób które przeszły to samo, uczy pewności siebie, pozwala odrzucić skrępowanie swoją niepełnosprawnością i pozwala doskonalić swoją mowę, bo ćwiczeń nigdy za dużo. A swoją drogą , kolejny raz zauważam, że ludzie po laryngektomii to z reguły gaduły......Ech życie , jesteś pełne niespodzianek!!!!!! P.s. I po kłopocie Ewa
_________________
mundek