Witaj Mundku. Twoje pytanie jest bardzo trafne
tez bym chciala poznac na nie odpowiedz. Po krotce powiem jak to u mnie bylo ( bo nie zawsze bylo tak zle )
Zaraz po operacji ( koniec stycznia 2014) zalozono mi sonde dozoladkowa. Dostawalam specjalne worki z plynem ( ok 3 na dobe ) i tylko tak jadlam przez okolo 2 miesiace. Po tym okresie, po kontroli laryngolog zezwolil na wprowadzanie posilkow ( najpierw polplynne, miksowane, nie za bardzo przyprawiane ). i powiem szczerze jakos sie jadlo. Z glowa mocno pochylona do przodu ale jakos szlo. Podczas naswietlan troche opuchlam i zaczely sie problemy ale dostalam jakies tabletki na rozkurczenie i jakos szlo. Problem pojawil sie w polowie czerwa, kiedy to moj laryngolog stwierdzil, ze dziurka do oddychania sie mocno zaciesnila ( wystapilo cos jak narosl, ktora trzeba bylo usunac). Zabieg byl wykonany laserem i nie nalezal do ciezkich. jednak po jakims czasie pojawily sie problemy. Najpierw zanikl glos ( zaczelam mowic szeptem), i zaczely sie problemy z jedzeniem. W miedzy czasie bylam na konsyltacji w Polsce i lekarz stwierdzil, ze jest to prawdopodobne, gdyz udrazniajac droge oddechowa pogarsza mi sie tym samym polykanie ( a wszystko to ze nie mam naglosni ). No i tak sie mecze teraz. raz jest lepiej raz gorzej. Moj laryngolog proponuje podciecie nasady jezyka, wsadenie silikonowej rurki. ale niestety daje tylko 30-40% ze po tym zabiegu bedzie lepiej. Ostatecznosc to tracheotomia.
Oczywiscie robie roznego rodaju cwiczenia, ktore powinny wycwiczyc troche inne czesci jezyka ale to chyba nic nie daje.
Ostatnio mam coraz gorsze problemy z oddychaniem. 13/04 czeka mnie wizyta kontrolna i chyba bede musiala podjac decyzje....
Czytalam ze w Gliwicach robili rekonstrukcje wlasnie naglosnie, ale niestety po wizycie tam stracilam wszelka nadzieje....
To chyba tyle w tym temacie
pozdrawiam