3
« dnia: Marca 08, 2014, 23:18:40 »
Jestem córką Karzimierza i właśnie w poniedziałek mija dwa tygodnie po operacji. Jest to już jego trzecie operacja, pierwsza była 5 lat temu, częściowo usunięta krtań, później było skrucenie tchawicy, a teraz ma już całkowicie wyciętą krtań, ponieważ nowotwor dał znać o sobie. Jutro odbieramy tatę ze szpitala i powiem prawdę iż jestem przerażona. Tata 5 lat temu kiedy dowiedzil się iż to właśnie nowotwór bardzo się załamał. Teraz z kolei byl już pogodzony z losem, bo innego wyjścia nie bylo. Ja bardzo chciałabym żeby tata nauczył się mówić, ale nie wiem jak on do tego podejdzie. Teraz się uśmiecha, ale ja wiem jak mu ciężko... To jest taki niemy krzyk, ktory rozdziera mi serce. Pomimo iż ma 69 lat . A ja jestem dorosla i mam swoją wspaniałą rodzinę, strasznie to przeżywam, bardzo ranią mnie słowa kiedy ktoś mówi że on jest stary! A czy to znaczy że polożyć się i umrzeć!!! Tata mieszka z mamą w tej samej miejscowości, ale mama nie jest sprawna ruchowo, ma problam z chodzeniem, wiem że cała opieka nad tatą spadnie na mnie, a ja jestem przerażona i nie wiem jak przygotować sie na jego powrót do domu. Mniejsza o mieszkanie i sprawy techniczne, ja nie wiem co powiedzieć żeby mu przykrości nie sprawić, jak się zachować??? Nie wiem co w nim teraz siedz i najbardziej obawiam się tego aby się nie załamał, chciał uczyć się mówić. Ale on mi pisze że teraz nie jest już czlowiekim, to serce mi pęka. Tak bardzo bym chciala wiedzieć co on czuje...